Przejdź do głównej zawartości

Super homo?

Super homo?


Bóg umarł: niechże za naszą wolą nadczłowiek teraz żyje". Cóż za złowrogie słowa! Kto kryje się za tym apokaliptycznym obwieszczeniem? Fryderyk Nietzsche, chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci filozofii współczesnej. Kim był - filozofem, psychologiem, antychrystem? - jak wskazuje tytuł książki Waltera Kaufmanna (Nietzsche. Filozof, psycholog, antychryst.). Dla jednych filozofem posługującym się młotem i młotem tym rozbijającym największe świętości, obnażając ich obłudę, dla innych antychrystem - mordercą boga i niszczycielem wszelkich wartości, człowiekiem dotkniętym obłędem, którego filozofia jest wyrazem tegoż. Rozbieżność opinii jest ogromna, potęguje ją aforystyczna forma wypowiedzi Nietzschego - nigdy jednoznaczna, nasuwająca wiele rozwiązań. Nie bez wpływu na sposób postrzegania autora "Woli mocy" jest także późniejsza recepcja jego dzieł przez niemieckich nazistów, w czym niemały wkład miała siostra Nietzschego, a także, co mniej znane, przez głównych "filozofów" satanizmu Aleistera Crowley' a i Antona La Veya.

Jedno jest pewne: bóg jest martwy! Lecz kim jest nadczłowiek - nowym bogiem, wyższą rasą człowieka, a może jedynie zwierzęciem wyzutym z wszelkich uczuć? Kim więc naprawdę jest człowiek Nietzschego? Lecz cóż to jest prawda, jedynie "...rodzajem błędu, bez którego pewien określony rodzaj istot żywych nie mógłby żyć".
By w miarę obiektywnie zarysować nietzscheańską teorię człowieka, ważne jest by na wstępie ukazać różnice między istotą a naturą człowieka, która funkcjonuje w antropologii tego filozofa. Otóż natura człowieka to według Nietzschego zespół przyrodniczych dyspozycji, popędów i skłonności. Jako taka nie ma ona charakteru niezmiennego i nie determinuje w sposób ostateczny działań jednostki, bowiem dzięki dostatecznie silnej woli człowiek może przekształcić swoją naturę. Natura człowieka zdefiniowana nie daje podstaw do sformułowania jakiejś uniwersalnej koncepcji osoby ludzkiej, gdyż jej jedynym atrybutem jest plastyczność. Tym, co stanowi o człowieku, "rdzeniem człowieczeństwa" - jest jego istota wyrażająca się w dążeniu do ciągłego przekraczania samego siebie, na drodze, której celem jest osiągnięcie ideału. Tak więc natura człowieka jest jedynie materiałem, który jednostka ciągle przetwarza budując siebie, istota zaś, to pęd ku samodoskonaleniu się, chęć do przekroczenia tego, co w człowieku jest zwierzęce, co odrywa go od prawdziwie ludzkiej egzystencji. Wskazanie na to rozróżnienie uwidacznia fakt, iż natura człowieka w filozofii autora "Antychrysta" nie jest podstawą do wyróżnienia pewnego pożądanego typu osobowości, konkretyzacja poszczególnych ideałów osobowościowych, których ukoronowaniem jest ideał nadczłowieka, odbywa się w oparciu o istotę jako przymus samodoskonalenia i wciąż ewoluuje przybierając różne formy w kolejnych okresach twórczości filozofa.
Ważne jest także by przedstawić jeszcze jeden aspekt, który można sformułować w pytaniu o "przestrzeń", w której dokonuje się wspomniany powyżej pęd do samodoskonalenia się. Chodzi tu mianowicie o diametralną zmianę w sytuacji człowieka, rozdartego do tej pory pomiędzy dwa światy, świat ziemski - fizyczny i ten, który ogólnie można by nazwać światem metafizycznym ze wszystkim tym, co ponadzmysłowe. otóż śmierć boga głoszona przez Nietzschego oznacza także śmierć zaświatów, tego, co metafizyczne, a co do tej pory godne było aprobaty i uczynienie ze świata dotychczas pozornego - ziemskiego - jedynej prawdziwie ludzkiej rzeczywistości. Walka z metafizyką w filozofii autora "Zaratustry" nie pozostaje więc bez wpływu na sytuację człowieka, rozgrywa się bowiem w kontekście nowej interpretacji istnienia wartości. Wraz z unicestwieniem zaświatów znika uzasadnienie istnienia tychże jako nadanych przez boga, będących przejawem rozwoju ducha obiektywnego, bądź kreowanych przez rozum świata. Negacja obiektywnych systemów wartości wywiedzionych spoza indywidualnego istnienia miała na celu przywrócenie człowiekowi roli twórcy wartości, stała się zarówno ogromnym ciężarem jak i wzywaniem, którego wypełnienie miało stanowić o jego sile.
Wydaje się, iż anymetafizyczne stanowisko Nietzschego jest bezdyskusyjne. Jest jednak inaczej. Ten aspekt filozofii autora "Zaratustry" wzbudzał wiele kontrowersji. W historii filozofii wiązano z pojęciem metafizyka bardzo różne treści. W konsekwencji Nietzsche w różnych okresach czasu, uznawany był bądź to za metafizyka, bądź za antymetafizyka. Za pierwszym stanowiskiem opowiadał się M. Heidegger, który podstawowy zdawałoby się dal antropologii nietzscheańskiej kategorie jak "wola mocy" czy "wieczny powrót wszechrzeczy" przesunął na płaszczyznę metafizyczną, wskazując, iż "wola mocy" stanowi podstawowy charakter bytu jako takiego, "wieczny powrót " to sposób, w jaki ten byt jest. Z oceną tą nie zgodził się V. Gerhardt. Według Gerhardta, heideggerowska wykładnia pojęcia "moc" nie jest zgodna z wypowiedziami i intencjami Nietzschego. Mocy doświadcza ludzki podmiot, żyjąc w napięciu wewnętrznych i zewnętrznych przeciwieństw i doświadcza jej zawsze tylko w relacji do innej mocy. Zatem nie metafizyk, jak chciał Heidegger, lecz raczej psycholog podejmuje pojęcie mocy w tym kontekście. Zdaniem Z. Kuderowicza antymetafizyczne nastawienie Nietzschego wyraża się w krytyce  "...dualistycznej wizji świata, dzielącej go na sferę godną aprobaty i sferę pozbawioną wartości"1. Przytoczone tu opinie nie rozwiązują dylematu "metafizyczności" filozofii Nietzschego. W literaturze przedmiotu wspomniane powyżej kategorie: wola mocy, wieczny powrót, częściej rozpatrywane są w ujęciu antropologicznym, jako ściśle powiązane z analizą istoty nietzscheańskiego człowieka.

Wydawałoby się, iż człowiek obdarzony rozumem, zdolnością abstrakcyjnego myślenia, tworzący kulturę, jest "koroną wszelkiego stworzenia". Tymczasem Nietzsche określa go mianem "nieudanego zwierzęcia", odrzuca hierarchię, w której człowiek jest na szczycie, stawiając go na powrót między zwierzętami. Człowiek nie wywodzi się z aktu boskiej kreacji lub z działania ducha, lecz ze świata zwierzęcego. Biologiczne właściwości człowieka, jego popędy i potrzeby stanowią według Nietzschego podłoże wszelkiej ludzkiej aktywności. Popędy uzależnione od stanu organizmu biologicznego funkcjonują w taki sposób, iż wyznaczają całą ludzką świadomość. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na prekursorstwo Nietzschego w stosunku do koncepcji Freuda. Jak pisze J. Kochler w biografii Nietzschego pt. "Tajemnica Zaratustry" - "niemal wszystko co dziś wiąże się z nazwiskiem Freuda wyszkolone oko odnajdzie w pismach Nietzschego"2. Wspomina przy tym o wskazaniu przez autora "Zaratustry" na przeżycia w okresie dzieciństwa jako determinanty osobowości, rozbieżność między maską a popędem, który się pod nią skrywa, wreszcie na wypieranie do podświadomości tego, co uważa się za przykre. Także W. Kaniowski w swojej pracy zamieszczonej w "Studiach Filozoficznych" pt. "Nietzscheańska koncepcja człowieka"3 podkreśla, iż zaprzeczenie przez Nietzschego centralnej roli świadomości i zredukowania tejże do roli "komentarza do podświadomości", a także zwrócenie uwagi na rolę popędów, które w razie niemożności rozładowania się na zewnątrz, kierują się w głąb ludzkiej psychiki powodując nieprawidłowy rozwój, stanowi o tym, iż rzeczywiście walne wątki freudowskiej koncepcji odnajdujemy u Nietzschego.

Życie jako przejaw aktywności, wraz z instynktami, które się w nim przejawiają jest w filozofii Nietzschego kategorią generalną opisującą całą rzeczywistość, jako takie nie podlega ono ocenom moralnym, jest poza dobrem i złem. Tym samym filozof wyraża sprzeciw wobec wszelkich form negacji tego, co w człowieku naturalne, wymierzając ostrze swej krytyki zawłaszcza w chrześcijaństwo, które szczególnie mocno potępia przyrodnicze aspekty ludzkiego istnienia. Życie to budowanie i tworzenie, ale także wszelkie procesy niszczenia i samounicestwienia. Instynkt panowania, żądza dominacji, sprawiają, że nieodłącznym od życia jest zadawanie cierpień temu, co słabsze; kto żyje jest okrutny i nieubłagany dla tego, co wątłe, zarówno w nim samym jak i u innych. Instynkty domagają się więcej...! Biada temu, kto stara się walczyć z nimi bowiem zwrócą się one przeciwko niemu. Negując istnienie "bestii w sobie" staje się człowiek "zwierzęciem nieudanym" gdyż traci zdolność instynktownego działania, w rozpaczy tworzy iluzoryczne wyobrażenia o swej wyjątkowej wartości.
Nietzscheańska koncepcja życia miała stanowić ilustracje treści związanych z imieniem Dionizosa. Misteria dionizyjskie w starożytnej Grecji - eksplozja ludzkich instynktów, upojenie aż do zaniku własnej podmiotowości, zupełne samozapomnienie i stopienie się z bóstwem, groza połączona z zachwytem - oto jak według zafascynowanego światem helleńskim filozofa wygląda triumf życia prawdziwego. Dionizos i dionizyjskość to ważne dla Nietzschego symbole pojawiające się na kartach wielu jego dzieł. Wraz z żywiołem apollińskim stanowią one w przekonaniu filozofa siły preegzystujące w ludzkim świecie. W odniesieniu do człowieka bóg Dionizos reprezentuje sferę instynktów i popędów - czyli wyżej wspomniane życie prawdziwe. 
Zwierzęca natura człowieka - zespół biologicznych popędów, ujawnia się według Nietzschego podczas ludzkich działań, najłatwiej zaś uchwycić ją w działaniu instynktownym, namiętnym, nietłumionym przez wymogi życia zbiorowego, przez wzgląd na innych. Nietłumionym przez wymogi życia zbiorowego, przez wzgląd na innych! Stwierdzenie to jest niejako zwiastunem nowej postaci, która pojawi się na scenie filozofii autora "Ecce homo". Któż bowiem może pozwolić sobie na działanie instynktowne, odrzucenie ślepego konformizmu, któż jest w stanie złapać za gardło moralność, konwenanse i zdławić je w sobie, kto zaryzykuje zburzenie wszystkiego w imię tworzenia wszystkiego od początku?
Tu następuje zawieszenie...

Obraz człowieka wyłaniający się z dotychczasowych rozważań nie jest optymistyczny. Człowiek - zwierzę, a do tego nieudane, bezwolna marionetka pociągana za "sznurki instynktów", ulegająca ślepemu popędowi, bezwzględna wobec wszystkich bestia. Wielu interpretatorów tu właśnie kończy swoją przygodę z nietzscheańskim człowiekiem, zarzucając temu filozofowi nieokiełznany biologizm a także darwinizm. Biologizm, darwinizm - być może tak, lecz czy można z tego czynić zarzut. M. Heidegger jeden z rozdziałów swego dwutomowego dzieła pt. "Nietzsche" zatytułował: "Rzekomy biologizm Nietzschego". Rzekomy nie oznacza tutaj bynajmniej nieprawdziwy. Oto jak wspomnianych powyżej interpretatorów określa Heidegger: "Poruszają się oni w przedpolu nietzscheańskiego myślenia. Ponieważ przedpole to wykazuje oznaki biologizmu, za jedyne i właściwe sedno sprawy bierze się ową biologiczność"4.Tak więc zdaniem Heideggera wątki biologizmu występują w filozofii Nietzschego, lecz nie wyczerpują one jej w całości. Według Z. Kuderowicza "...dylemat biologicznego determinizmu i twórczości kulturalnej wyznacza nietzscheańską koncepcję człowieka"5 Nietzsche próbuje rozwiązać ten dylemat przy zachowaniu biologicznych determinant działania. Zwierzęcość człowieka jest w tym przypadku materiałem wymagającym obróbki, surowcem nieodzownym dla twórczości intelektualnej. Samo wykształcenie kultury nie powoduje zaniku przyrodniczego uwarunkowania człowieka, lecz nadaje mu nową formę. Jeżeli chodzi o darwinizm w filozofii Nietzschego to rzeczywiście, przeświadczenie o zwierzęcym pochodzeniu człowieka jest tym koncepcjom wspólne, lecz tak ważne dla teorii Darwina pojęcia jak walka o byt czy dobór naturalny spotkały się z krytyką autora "Zaratustry". Za właściwy wynik walki o byt darwinizm uznawał eliminację wyjątków i zachowanie typowych przedstawicieli gatunku. Nietzsche uznawał taką interpretację za błędną, ponieważ w tym wypadku walka o byt nie zapewnia wzrostu gatunku, zachowanie natur typowych oznacza zwycięstwo słabych, każde ujednolicenie pociąga za sobą mierność i jest wrogiem tworzenia nowych jakości.
W tym momencie powrócę na moment do sporu dotyczącego "metafizyczności" filozofii Nietzschego. Chodzi tu głównie o pojęcie woli mocy i jego interpretację. Uczynił z niego autor "Zmierzchu bożyszcz" kategorię naczelną i używał do analizy wielu zagadnień zawartych w jego filozofii. Na pierwszy "rzut oka" wszystko wydaje się być jasne: wola - chcieć, dążyć do czegoś, moc - siła, panowanie, władza. Wola mocy zatem -chęć panowania, władzy, siły. Zapewne z takiej interpretacji skorzystali nazistowscy "miłośnicy" filozofii Nietzschego. Tymczasem tak samo jak jest ona oczywista - jest też błędna., a przynajmniej niezupełna. Wola mocy jest tutaj istotą życia, jego rdzeniem i podstawową właściwością. To energia życiowa stanowiąca przyczynę wszelkiej aktywności, zarówno świadomej jak i instynktownej. Według Z. Kuderowicza jest ona "... identycznym mechanizmem działania, występującym w każdej poszczególnej jednostce i w każdym zjawisku"6. W. Kaniowski we wspomnianym już opracowaniu traktuję wolę mocy jako siłę napędową procesu autokreacji człowieka, która to siła przejawia się w postaci biologicznych popędów. Szczególnie ważna dla analiz antropologicznych jest stopniowalność woli mocy, która pozwala na określenie wartości typów ludzkich w zależności od jej natężenia, które swoje apogeum osiąga w ideale nadczłowieka. Jest to także sposób na wykroczenie poza oceny moralne, poza dobro i zło, bowiem orzeczenie wartości w tym przypadku jest orzeczeniem o ilości woli mocy.
Jednak myśl Nietzschego to zagadka, której rozwiązanie a raczej rozwiązania walczą ze sobą nie znosząc się wzajemnie. Doświadczył on wszystkich trzech dramatów, jakie mogą dotknąć filozofa: dramat pierwszy - gdy go zrozumieją, dramat drugi - gdy go nie zrozumieją, dramat trzecie - gdy myślą tylko, ze go zrozumieli. W momencie, gdy dochodzimy do przekonania, że wiemy coś o myśli Nietzschego następne przeczytane zdanie sprowadza nas do pierwotnego stanu niewiedzy. Być może nie czyta się go by znaleźć odpowiedzi, lecz by moc zadawać nowe pytania. Tak też się dzieje z pojęciem woli mocy, czy też raczej woli jako takiej. I nieważne czy jest to wolna wola czy zniewolona, silna czy słaba, bowiem: "Śmieję się z waszej wolnej i zniewolonej woli. To, co nazywacie wolną wolą jest dla mnie szaleństwem, woli nie ma". O ile początek cytatu stwarza jeszcze możliwość zajęcia jakiegokolwiek stanowiska wobec problemu woli mocy, o tyle jego koniec stawia ewentualnego interpretatora w kłopotliwej sytuacji; z jednej strony wola mocy z drugiej zaś negacja woli.
W drugiej części "Tako rzecze Zaratustra", w rozdziale "O przezwyciężaniu samego siebie" znajdujemy zdanie: "Gdziem żywe istoty znalazł, tamem też znajdował wolę mocy...". Zatem jest wola mocy, lecz woli nie ma. Zrozumieć to można uwzględniając nietzscheańską krytykę podmiotowości wyrażoną w zdaniu "podmiot jest zwykłą fikcją", idąc dalej "ja chcę" jako wyraz działania woli takiego oto podmiotu też nią jest. "Ja chcę" to próba oswojenia świata i znalezienia w nim miejsca na nieskrępowaną ludzką aktywność. Sądzenie o naturze świata wedle jednostkowej miary nie może obyć się bez nadawania nazw zjawiskom, procesom, rzeczom, które przez to stają się nam bliższe, lecz nie są bardziej zrozumiane. W ten sposób człowiek ratuje "ja" przed roztopieniem się w świecie. Wola mocy jest wolą bez chcenia i nie ogranicza się do opisu zjawisk organicznych, życia, przenika także mechaniczny porządek świata. Nie jest przywiązana do jakiegokolwiek konkretnego "ja", bliżej jej do nieosobowej koncepcji siły czy energii. Tym niemniej manifestuje się ona w konkretnym "ja" być może w postaci "chcę" wyrażonego przez owo "ja". Uwzględniając takie pojęcie woli mocy można by zaryzykować pewne rozważania historiozoficzne. Jeżeli to, co jest odzwierciedla stan woli mocy, jej natężenie a raczej nieustanną grę, to także wytwory ludzkie poszczególnych epok są jej manifestacją włączając w to moralność czy obyczajowość. Idąc tym tropem zauważymy, że owa moralność nie należy do etyki, lecz znacznie bliżej jej do metafizyki, co w odniesieniu do autora "Zaratustry" stanowi dość ryzykowne stwierdzenie. Widać więc ile możliwości interpretacyjnych nosi w sobie pojęcie woli mocy.

Instynkt, życie, wola mocy, wspomniane powyżej determinanty ludzkiej egzystencji stanowią wyraz tego, co wspólne rodzajowi ludzkiemu. Pozostawienie ich samym sobie sprawia wrażenie, iż antropologia nietzscheańska jest antropologią zwierzęcia, które choć wyprostowane, niczym więcej nie wyróżnia się pośród innych okazów przyrodniczego świata. W rzeczywistości nietzscheańska koncepcja człowieka ewoluuje, a motywem przewodnim swej filozofii czyni Nietzsche poszukiwanie ideału, wzorca osobowego, postaci, która będzie w stanie zapełnić pustkę spowodowaną śmiercią boga i przewartościowaniem wszystkich wartości.

Kim więc jest ten, który wypełni próżnię? Nietzsche odpowiada na to pytanie w ciągu całej swej twórczości, wysuwając coraz to inne rozwiązania. Inne nie znaczy oderwane od siebie. Poszczególne konkretyzacje wzorców osobowych posiadają cechy wspólne wykazując jednocześnie postęp przejawiający się w coraz pełniejszym ujmowaniu ich postaci. Filozofia autora "Antychrysta" to droga, po której kroczy człowiek, droga wyznaczona przez kolejne przemiany jego [człowieka] wnętrza, swoiste odkrywanie powołania. Przemiany te opisał Nietzsche w aforyzmie, pt. "O trzech przemianach", który stanowi część jego najbardziej znanego dzieła - "Tako rzecze Zaratustra": "Nazwę wam trzy przemiany ducha: jako duch wielbłądem się staje, wielbłąd lwem, wreszcie lew dziecięciem"7. Interpretacja W. Kaniowskiego wskazuje, iż każdej z postaci występującej w przytoczonym fragmencie odpowiada konkretny wzorzec osobowy pojawiający się w twórczości Nietzschego: wielbłąd to nietzscheański geniusz z wczesnego okresu twórczości, lew jest "wolnym duchem", zaś kulminacją przemian jest postać twórca. Spróbujmy inaczej: Cóż może oznaczać wielbłąd? Zwierzę obciążone garbami, dźwigające ciężar - ciężar metafizyczności. Złudne nadzieje pokładane w bogu i w istnieniu ponadczasowych wartości, religijna iluzja uporządkowanego i celowego rozwoju świata w konfrontacji z obserwowanym chaosem. Balast nie do uniesienia, dlatego koniecznym się staje jego zrzucenie. Tutaj wielbłąd staje się lwem. Lew - drapieżna bestia, bezwzględny myśliwy tropiący wszelkie oznaki dawnej wiary, niszczy by wszystko tworzyć od nowa, tworzy jak pisze Nietzsche wolność nowego tworzenia. Toczy walkę ze smokiem, któremu na imię "Musisz" Imię to skrywa w sobie wszelkie narzucone z góry wartości, konwenanse, obyczaje, utrudniające mu postęp na drodze ku odkryciu siebie samego. Nie "musisz", lecz "ja chcę" - mówi duch lwa. Wola niszczenia triumfuje. Lew pozostawia po sobie jedynie zgliszcza tego, co dawniej stanowiło o sensie świata, niejako wyjmuje z niego ten sens i odrzuca go. Cóż pozostaje? Pustka, niepewność, zagubienie. Teraz z kolei pojawia się dziecię. Zadziwiające to zwieńczenie przemian, bo czyż dziecko może poradzić sobie z zastaną pustką świata pozbawionego rusztowania, na którym do tej pory opierał się jego sens? Lecz trzeba być najpierw dzieckiem by móc stać się nadczłowiekiem. Trzeba być niewinnym jak ono, nieskażonym jak ono, nowo poczętym. "Niewinnością jest dziecię i zapomnieniem" - pisze Nietzsche, zapomnieniem tego, co zwie się dojrzałością a co w rzeczywistości stanowi zbiór schematów zaszczepionych przez społeczeństwo, religię, instytucje. Człowiek sam krępuje swoje instynkty tworząc iluzję ponad sobą - zaświaty wraz z ich wartościami - uginając się pod ich ciężarem woli to niż przyjąć ciężar rzeczywistości na własne barki, by samemu kreować tę rzeczywistość. Nie może obyć się bez boga, który czyni świat terenem realizacji własnych planów zwalniając człowieka z odpowiedzialności, zaleca mu bierność i podporządkowanie. Obdarzony zarówno egzystencją jak i esencją przez boga nie stanowi już człowiek zadania dla samego siebie. Taki człowiek jest człowiekiem ostatnim, który winien być pokonany, aby mógł żyć nadczłowiek.
Spór o interpretację nietzscheańskiego nadczłowieka przybierał różne formy. Źródeł tego pojęcia szukano w kulturze hellenistycznej w związku z silnie zakorzenionym w niej kulcie herosów, a którą to kulturą Nietzsche był zafascynowany. Wskazywane są też chrześcijańskie korzenie idei nadczłowieka. Antyczna idea nadczłowieka została przejęta przez wczesnochrześcijańską antropologię, a miana tego używano w odniesieniu do Chrystusa lub charyzmatyka, gnostyka czy świętego. Zdarzały się także interpretacje w duchu darwinizmu. Nadczłowiek w tym ujęciu stanowić miał wyższy niż rodzaj ludzki gatunek biologiczny wykształcony na drodze ewolucji. Pomijano przy tym wspomniany wcześniej fakt, iż Nietzsche krytykował darwinizm a także samą ideę postępu jako fałszywą. W samej twórczości filozofa można wyróżnić trzy rodzaje pojęcia nadczłowiek: w okresie wczesnym nie używając samego określenia nadczłowiek, mówi Nietzsche o ludziach genialnych, pojawiających się w historii na skutek zbiegu okoliczności, przywołuje przy tym postać Napoleona. W drugim znaczeniu mówi Nietzsche o nadczłowieku, który jest celem dążeń ludzkich, jest kwestią przyszłości. Powstanie on na drodze gwałtownego przezwyciężenia człowieka przez siebie samego. Wspomina też o nadczłowieku jako efekcie celowej hodowli, świadomych zabiegów i zamierzonych starań. Kim więc jest nietzscheański nadczłowiek? W tym miejscu przypomnieć należy sytuację, która zaistniała w związku ze wspomnianymi trzema przemianami. Otóż świat pozbawiony wszelkich konstytuujących go ponadczasowych wartości, świat będący świadkiem śmierci boga - stwórcy, wraz z którym giną również zaświaty i związane z nim ludzkie nadzieje, a po drugiej stronie dziecko stojące twarzą w twarz z wszechogarniającą pustka. Jakże trudne zdanie ma przed sobą, jeśli mu podoła stanie się nadczłowiekiem. Musi więc być nadczłowiek przede wszystkim twórcą. Nie ufając istniejącym zasadom moralnym, przeciwstawia się powszechnie przyjętym ideałom altruistycznym. Przewartościowuje wszystkie wartości wskazując na względność pojęcia dobra i zła. Uznaje je za nieprzydatne do oceny świata, który według niego powinien być światem wzmagającego się życia realizowanego poprzez tworzenie nowych pomysłów, wyobrażeń, wytworów. W swoim działaniu nie kieruje się jakimiś uniwersalnymi prawdami, które zresztą sam burzy, a które to prawdy deprecjonują pozycję człowieka w świecie i czynią z niego niewolnika boskiej iluzji. W zamian sam czyni się rozkazodawcą i prawodawcą, kierując się indywidualną, osobistą wolą mocy, która cały czas wzmaga się w nim i wylewa na zewnątrz w postaci narzucanych innym systemów wartości. Wykorzystuje tłamszone do tej pory instynkty, traktując je jako podłoże twórczej działalności, instynkty, które odpowiednio uszlachetnione i ukierunkowane służą tworzeniu nowych jakości. Tym samym jawi się zwolennikom panującej dotąd "moralności niewolników" jako ucieleśnienie zła. Czują oni zagrożenie z jego strony. Bezpieczni do tej pory, skrywając się pod parasolem rzekomych wartości, norm społecznych i dobrych obyczajów godzą się na niewolę, często nawet jej sobie nieuświadamiając, z satysfakcją realizują biologiczne potrzeby. Jako ucieleśnienie zła nadczłowiek kroczy przez świat samotnie. Jako personifikacja Dionizosa, witalistycznego bóstwa, sam kształtuje rzeczywistość zgodnie ze swoim gustem, wyrażając jednocześnie swoją wolę mocy. Nadczłowiek - synteza artysty, filozofa i świętego. Artysta z ludzkiego materiału rzeźbi istotę wyższą, urabia je wedle własnej estetycznej miary. Filozof odkrywa prawdy o świecie takim, jakim jest on w rzeczywistości, na nowo kształtuje jego oblicze. Święty - odrzucony, ryzykuje własnym życiem by wartości, które szybowały do tej pory wysoko ponad ludzkimi głowami sprowadzić na ziemię. Jak pisze Hanna Buczyńska - Garewicz w opracowaniu pt. "Zaratustra jako nauczyciel radości" nadczłowiek niszcząc moralność ostatniego człowieka opartą na normach nakazujących i zakazujących, zastępuje ją indywidualną odpowiedzialnością, która "... jest brana na siebie spontanicznie i dobrowolnie w sposób indywidualnie zróżnicowany. nie ma jednego imperatywu kategorycznego. Cnota nie jest powszechnym przymusem, lecz swobodnie wybranym celem" Sam Nietzsche określał się mianem immoralisty, prawdopodobne więc jest, że nadczłowiek stworzony przez niego także nim jest. Immoralizm to nowy typ wartościowania ludzkich uczynków. Jednostka ma być odtąd oceniana ze względu na ilość energii i twórczej siły. Ocenie podlega sposób, w jaki wykorzystuje swe naturalne popędy i uzdolnienia. Sposób, w jaki rzeczywistość jest kształtowana przez działającego w niej człowieka jest tutaj miarą wartości.
Nadczłowiek dźwiga na swoich barkach przerażającą myśl, pod którą ugina się człowiek ostatni - myśl wiecznego powrotu. Koncepcję wiecznego powracania wszechrzeczy sformułował Nietzsche w ostatnim okresie twórczości. Także ten aspekt filozofii autora "Zaratustry" wzbudza liczne kontrowersje. Jedni interpretują go w duchu kosmologicznym - w świecie na skutek ograniczonej ilości energii wszystko powtarza się cyklicznie, inni widzą w tej koncepcji antropologiczno - etyczną zasadę. Idea wiecznego powrotu wszechrzeczy ma budzić w jednostce poczucie najwyższej odpowiedzialności za własne życie i być formułą najwyższej afirmacji istnienia. Ostatni człowiek nie jest w stanie podołać ciężarowi tej myśli. Nie chce powrotu życia takiego, jakie on reprezentuje, życia przypadkowego, będącego splotem rozmaitych wypadków, życia, które jest niejako poza nim, kreowane przez okoliczności zewnętrzne, pozostające poza jego wpływem. Tymczasem nadczłowiek kocha własne życie jest bowiem jego twórcą. Sam nadaje sens własnemu istnieniu i otaczającemu go światu. Tworzy siebie takim, jakim chce być. Jest wolny od przypadkowości, niezdeterminowany przeszłością, ponieważ wie, że wszystko to było jego dziełem. Wieczny powrót to ważność każdej chwili, albowiem to, co teraz tworzymy kiedyś powróci. Dlatego nadczłowiek może chcieć powrotu, ponieważ w swoich rękach trzyma to wszystko, co wróci - własne życie. Amor fati - miłość własnego losu przenika nadczłowieka, losu, który jest koniecznością jego woli, losu, którym jest on sam. Ludzie żyjący w niewiedzy wiecznego powrotu, żyją tak, jakby żyło się tylko raz. Ci, którzy wierzą w zbawienie po śmierci starają się żyć tak by te zbawienie osiągnąć. Jednak wieczny powrót nie jest nagrodą ani obietnicą życia bez cierpienia, smutku i łez. Jest koniecznością powtórzenia tego oto konkretnego życia ze wszystkimi jego wzlotami i upadkami, powtórzenia jeszcze raz i nieskończoną ilość razy. Nowy imperatyw kategoryczny brzmi: ŻYJ TAK ABYŚ ŻYCIE SWE MÓGŁ CHCIEĆ POWTÓRZYĆ JESZCZE RAZ I NIESKOŃCZONĄ ILOŚĆ RAZY. Nie ma on jak u Kanta charakteru powszechnego obowiązku, lecz stanowi zasadę indywidualnej ścieżki etycznej. 
Nadczłowiek - potężny, radosny, twórczy i wolny - czy jest nowym bogiem? Z pewnością nie, lecz ma boskie zadanie. Powstając jako samoprzezwyciężenie człowieka jest powrotem do niego i zarazem jego przekroczeniem. Powrotem, ponieważ tak jak on ma w sobie zwierzę, w którym kryją się popędy, lecz zwierzęcia tego nie neguje, próbując ukryć pod płaszczykiem moralności. Przekroczeniem, bowiem miał odwagę wspiąć się ponad niebiosa, gdy ujrzał tam martwego boga, sam wziął na siebie boskie zadanie i nadał sens istnieniu.
1 Z. Kuderowicz, Nietzsche, Warszawa 1990, s. 55.
2 J. Kohler, Tajemnica Zaratustry, Wrocław 1996, s. 167.

3 W. Kaniowski, Nietzscheańska koncepcja człowieka, Studia Filozoficzne 1973, nr 5, s. 217 - 221.

4 M. Heidegger, Nietzsche, Warszawa 1998, T. 1, s. 198.

5 Z. Kuderowicz, op. cit, s. 119.

6 Z. Kuderowicz, op. cit, s. 214.

7 F. Nietzsche. Tako rzecze Zaratustra, Poznań 1995, s. 63.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Śmierć filozofa

"Zaraz po bogach słońca przekroczyłem czarną rzekę i spotkałem anioła niosącego światło przy końcu świata, tam gdzie jedynie bagna są tak swobodne by unieść taniec Umierającej Panny Młodej" Jeżeli ktoś filozofuje młotem to musi się liczyć z tym, że od jego uderzenia rozboli go głowa. Tak też się stało, nieznośny ból odebrał mu władzę nad samym sobą, a wspomniane powyżej narzędzie pozbawiło szansy na pośmiertną wędrówkę. W swoich ostatnich chwilach czuł jednak satysfakcję, chciwie łapiąc powietrze uśmiechał się patrząc w twarz duszności. Był filozofem namiętnym, ostatnim z tego rodzaju, ostatnim mi znanym. Miał prawo zmęczyć się życiem, "myślał" bowiem ten świat dwa razy dłużej niż jego ojciec, nieskończenie wiele razy intensywniej niż reszta świata, sięgnął dna i przekroczył je, a jego myśli do tej pory dobijają się chcąc wyjść na światło dzienne. Resztkami sił podniósł rękę ku górze wskazując miejsce, które tą samą ręką zniszczył. Być może, przez ch...

Geneza

Twórczość Fryderyka Nietzschego jest procesem, w trakcie którego próbuje on postawić diagnozę kondycji człowieka umiejscowionego pośrodku świata. Diagnoza ta będąca wynikiem filozoficzno - psychologicznych rozważań ma swoje źródło w dość ambiwalentnych odczuciach, jakie autor "Zaratustry" żywił wobec istoty ludzkiej. Autentyczna troska i niemal nienawiść, odraza i żywe zainteresowanie. Nietzsche obawiał się, że "...zwierzęta uważają człowieka za istotę sobie równą, która sposobem bardzo niebezpiecznym straciła zdrowy rozum zwierzęcy - za zwierzę niespełna rozumu, za śmiejące się zwierzę, za płaczące zwierzę, za nieszczęsne zwierzę" 1 Miłość ku ludziom była zarazem pogardą dla nich, dla tego wszystkiego, co małe i niskie w obiekcie miłości. I właśnie koncepcja nadczłowieka miała być receptą a raczej w rozumieniu Nietzschego próbą przywrócenia człowiekowi jego samego. Zanim przejdziemy do omówienia pierwszego z wymienionych zagadnień a więc ...